W 2006 roku, kiedy przebywałem w niewielkim mieście na zachodnim wybrzeżu Szkocji, koordynator miejscowego klubu młodzieżowego zaproponował mi trenowanie zespołu 10-latków. Tak zaczęła się moja przygoda ze szkoleniem młodych piłkarzy. Dzisiaj, kiedy prowadzę już własny klub sportowy i posiadam odpowiednie kwalifikacje, nadal staram się zgłębiać tajniki prawidłowego szkolenia młodych adeptów piłkarskich w wieku od 6 do 12 lat. Na tym blogu chciałbym nie tylko dzielić się swoimi przemyśleniami, ale także prezentować różne 'szkoły' trenerskie. Ten pierwszy etap w szkoleniu uważam za najważniejszy w rozwoju młodego piłkarza - dlatego też ten blog w całości będzie poświęcony tej tematyce! Zapraszam!


piątek, 20 maja 2011

Świetna zabawa dla każdego...

Dzisiaj, w związku z przygotowaniami do kolejnego naszego turnieju, tylko kilka słów. W jednym z amerykańskich czasopism dotyczących szkolenia dzieci, pojawiło się bardzo proste, ale trafne zdanie. Tylko trener, który ma w sobie entuzjazm, pasję i jest dla niego przyjemnością organizowanie treningów dla dzieci, jest wstanie przekazać najmłodszym umiejętności oraz zamiłowanie do futbolu.

Dzisiaj mieliśmy okazję obserwować trening jednej z poznańskich drużyn U11. Trener zespołu wyglądał na znudzonego, niezainteresowanego zajęciami, przez kwadrans rozmawiał przez telefon. Nie był wstanie przekazać dzieciom niczego. Każdy zawodnik czekał długie minuty na swoją kolej, a tym samym miał rzadki kontakt z piłką. Na boisku nie była przygotowana żadna forma aktywności, zero oznaczników, pachołków czy nawet pomysłu na dobry trening. Słowem: nudy! Wniosek nasuwał nam się jeden: szkoda dzieci.

Niestety tak wyglądają zajęcia w większości naszych klubów. Trenerzy nie mają w sobie pasji do przekazywania dzieciom umiejętności piłkarskich, szukania nowych form aktywności czy gier i zabaw. Szkolenie dzieci musi być frajdą dla trenerów - w przeciwnym razie te zajęcia będą pozbawione entuzjazmu i radości, która zachęca najmłodszych do regularnych treningów i zdobywania nowych umiejętności.

czwartek, 12 maja 2011

Pomartech Cup 2011 i rodzice...

Przez kilka miesięcy nie pojawił się tu żaden wpis, głównie z powodu ogromu pracy, który był związany z rozwojem szkółki oraz organizacją Międzynarodowego Turnieju Piłkarskiego U9 Pomartech Cup 2011.

2 maja odbyła się druga już edycja turnieju dla zawodników, którzy w danym roku kończą 9 lat - rok temu był to rocznik 2001, w tym 2002. Po całym dniu zmagań, 90 meczach, które odbyły się na 3 boiskach, zwyciężyła drużyna Zawiszy Bydgoszcz.

Impreza była wielkim piłkarskim festynem dla najmłodszych. Niestety, po raz kolejny okazało się, że dzieci mogą bawić się doskonale, ale ich rodzice nierzadko zasługują na słowa krytyki - i o tym właśnie jest ten post.

Każdy, kto miał okazję w dzieciństwie kopać piłkę, pamięta jak trudno było o najzwyklejsze korki, porządną piłkę, czy nawet trawiaste boisko. W naszym turnieju dzieciaki miały niemal wszystko zapewnione - łącznie z obiektem ze sztuczną nawierzchnią, zespołami zagranicznymi, obiadem, medalami dla wszystkich, nagrodami rzeczowymi, pokazem sztuczek piłkarskich Mistrza Polski we Freestyle. Długo można wymieniać. Typowe nasze polskie narzekanie, marudzenie, kazało wielu rodzicom wytknąć nam nasze nieistotne błędy... publicznie. Szkoda, że tak mało ojców i mam miało ochotę podziękować, za przygotowanie imprezy dla ich dzieciaków.

Druga sprawa to alkohol. Nie potrafię zrozumieć jak trenerzy mogą akceptować wspólne wycieczki zawodników z rodzicami, z których część urządza sobie małą popijawę na tyłach autobusu. Ci sami ludzie chodzą później między zawodnikami i kibicują najmłodszym. Nie ma żadnej reakcji ze strony pozostałych rodziców i trenera! Na szczęście postraszenie wezwaniem policji skutkuje spędzeniem przez takiego delikwenta popołudnia w autobusie - z korzyścią dla zawodników.

Ostatnia sprawa to kwestia szkolenia. Długo można pisać, a wyniki seniorów jakie były, takie są - mierne. Niestety czas i doświadczenie nie uczy trenerów niczego. Dziewięciolatki grające przez cały turniej trzy schematy to standard. Absurdem jest pokazywanie na palcach wariantu rozegrania rzutu wolnego czy rożnego. Zespół dostaje się na pudło, ale styl jaki jest, każdy widzi. Dzieci w taki sposób nie uczą się niczego. Tu znowu trzeba wrzucić kamyczek do ogórka rodziców, którym wydaje się, że dzieci wystarczy rozstawić na boisku, kazać im podawać z lewej na prawą i do przodu, a wszystkie puchary świata będą ich. Tak uczono w naszym kraju przez ostatnie dekady. Ile mamy zawodników, którzy potrafią wygrać pojedynek jeden na jeden, skutecznie dryblować? Jak na lekarstwo, a okres od 5 do 10 roku życia to najlepszy czas na to, by zawodnicy zdobyli odwagę w walce 1v1 i stali się kreatywnymi piłkarzami.

Długo można pisać, ale jedno jest pewne: warto robić imprezy dla dzieciaków. Z czasem trzeba nauczyć się także bycia głuchym na absurdalne zachowanie i opinie rodziców. Cóż, nikt nie jest idealny.